2003
Kiedy siedziałem w szkolnej ławce nie spodziewałem się, że pierwszy mój wyjazd za naszą wschodnią granicę będzie na Krym. Można powiedzieć, że był to wyjazd z grubej rury.
Ta pierwsza podróż kosztowała mnie 650 złotych. Sprzedałem gitarę i pracowałem jako roznosiciel ulotek, resztę jakoś uzbierałem. I tak szczęśliwy, chwilę po maturze zwiedziałem Krym. Podróż trwała blisko dwa dni, a najdłuższy odcinek pokonał pociąg na trasie Lwów - Symferopol (27 godzin jazdy). Ukraiński Krym był niczym wehikuł czasu, który natychmiast rozkochał mnie w swoim klimacie. Sojuz rozpadł się przecież blisko 10 lat wcześniej, ale mam wrażenie, że Krym zawsze będzie bliżej Rosji jak Ukrainy, a doskonale wiemy, że kolejne 10 lat później, lud chciał powrotu do Rosji. Myślę, że na tym wszyscy stracili.
Fotografie są skanami odbitek, wywołanymi jesienią 2003 roku.
Develop a site - Check it