Siedząc w ten ciepły jesienny dzień przeglądając zdjęcia z Białorusi postanowiłem zrobić sobie małą retrospekcję i powspominać małe co nieco. Brakuje mi już wyjazdu z Warszawy gdzieś dalej jak do Gdańska. Mam nadzieję, że 2007 coś dobrego przyniesie. Pare fotek – dużo wspomnień.
Kierunek Mir. Blokowisko. A przed oknami pasący się koń. Po wypiciu w dużej ilości Gin-Tonica szybko otwierałem okno i się wajcha w Ładzie urwała. Pomyślałem sobie, że to nie możliwe. A jednak.
Konrad bardzo chciał się przejechać elektriczką więc wieczorem spędziliśmy tam trochę czasu. Elektriczka to taka nasza 3-cia klasa. Tanie i dużo wrażeń. Zapach “dzioch-dzioch” coś połączenie moczu, wódki o potu. Fanipal-Mińsk.
Czarna Wołga mknie na Mińsk. Potem myłem się w jeziorze. Po 3-ch dniach jakaś pseudo łaźnia dobra dla każdego.
Konrad na placu Lenina z Leninem w tle. Następne takie zdjęcie mam nadzieje zrobię na placu Czerwonym w Moskwie. Tło może być inne.
Raków. Nie wiem czemu ale na wsiach dużo jest gratów. U nas też tak jest?
Pilismy taniego browara w barze luksusowym, obsługi szybkiej. Nagle zaczepił mnie jakiś typ. Tylko po rosyjsku rozumiał. Coś mówił o swoim hobby, motocykle, anarchia i ten smród. Mińsk.
Nie pamiętam bym robił to zdjęcie to pewnie wina Gin-Tonica ale bazar nie kiepski. Najbardziej jednak podobało mi sie to ze mozna było tam spotkać i azerów, ruskich czy mołdawianinów. Mińsk.
Fabryka w Mińsku traktorów Białoruś. Dzielnica industrialu.
Przy Bibliotece Narodowej im. Alexa I Łukaszenki. Nie wiem co to tam robiło.
Brześć – Mińsk. Konrad śpi. Bardzo lubie podróżować pociągami klasy wschodniej. Za każdym razem jest coś fascynującego. Rzecz jasna wspomnieć muszę, że muzyka wydobywająca się z głośnika w przedziale to majstersztyk.
W drodze z Rakova do Nowogródka zgubiliśmy drogę. Potem droga dziwna w las która zakończyła się nowoczesnym, drogim muzeum im. Feliksa Mordercy Dzierżyńskiego. Już nie wnikam po co mu oddawać taki hołd (to że milicja białoruska uważa go nadal za wzór to już inna choroba…) ale kible mnie zauroczyły…jak zawsze.