Hymn Polski. Park Wolności. Muzeum Powstania Warszawskiego.
Miesiąc: lipiec 2013
Miszka
Miszka zatrzymał samochód na drodze, której końcem jest przejście graniczne między Rosją, a Norwegią. To tak blisko. Jego Łada jest bardzo przytulna, gdzieniegdzie widać jakieś znamiona optycznego tuningu. Auto jest stare, a zapach paliwa miło łączy się z ciepłym powietrzem ze starego radzieckiego wentylatora. Szyby są przyciemnione. Nie ma jak fotografować tego co się widzi, chociaż i tak mało widać. Ludzkie oczy to jednak porządna maszyna. Stoimy na poboczu zaśnieżonej drogi. Temperatura schodzi już poniżej -20 stopni. Mija nas pomarańczowy Kamaz który zapewne jedzie do małego miasteczka (chociaż to zła nazwa) przy zakładzie metalurgicznym Zapolarnyj-Nikel.
Żar leje się z nieba, a ja wspominam małe chwile kiedy rosyjska zima odbierała sprawność palców mimo podwójnych rękawiczek. Kiedy to mróz rozjaśniał myśli i powodował pewne odcięcie od spraw i problemów, których człowiek ma tak dużo. Chętnie bym doznał jeszcze większego mrozu.
Godzinę, może więcej stałem na jakiejś górce. Pod nogami zamarznięty strumyk. Z daleka widać rozświetlone kominy w Niklu. Dziś kiedy stałem na czerwonym świetle, różnica temperatur wyniosła prawie 70 stopni. Lubię zimno.
Panie Marku!
Marek Dyjak / Dziwna okolica
Czasem odwiedza mnie
brudny i zły diabeł co wieści przemyca
Z tej strony lasu gdzie mieszkam nie chadza nikt
Poza tym w lesie nikt dawno nie krzyczał
Pisz do mnie, pisz do mnie czasem bo umieram
Pisz do mnie czekam bo umieram
Pisz do mnie czekam, czekam bo umieram
Pisz do mnie czekam, bo umieram
Pisz do mnie czekam, bo umieram
Pisz do mnie czekam, tylko się do mnie nie wybieraj
Pisz do mnie czekam bo umieram
Pisz do mnie, tylko się do mnie nie wybieraj
Marek Dyjak na początku swojej płyty zapisane ma, że spotkamy się w drodze. Chyba nie ma nic bardziej mocnego od tego stwierdzenia. Zawsze zastanawiam się jakiego rodzaju będzie to droga. Namacalna, ta w głowie. Jaka? Ja wiem, pytanie jest dla was. Nie musicie odpowiadać. Zatrzymałem Dyjaka na schodach, stwierdzeniem jak byśmy się znali, bo przecież znamy się z tych moich 736 kilometrów nadziei.
Czasem umieram zupełnie i już
Szczególnie kiedy niedziela
To jeden z tych dni w życiu człowieka, kiedy myśli słychać głośniej od bicia swojego serca gdy zatykamy mocno uszy.
Dziękuję.