Można by powiedzieć, że znów wszystko potoczyło się swoją wyznaczoną, wcześniej zaplanowaną drogą. Trasa Sziraz – Isfahan minęła dosyć szybko. Mieliśmy na to blisko całą noc, autobus klasy VIP i z wewnętrzną potrzebą łóżka. Im dalej w las tym łóżko stawało się dobrem luksusowym, zawsze wtedy gdy mi go brakuje, gdy mam nieprzespaną noc, myślę o bezdomnych.
Autobus zatrzymał się na sporym dworcu autobusowym. Isfahan znajduje się blisko 300km na północ od Sziraz. Można by powiedzieć, że leży dokładnie w połowie drogi między Sziraz, a Teheranem. O dziwo podróż minęła dobrze, a ja jeśli mogę to unikam autobusów jak ognia. Na szczęście nie mam choroby lokomocyjnej, ale pociąg i samolot wiodą prym, nie wspominając o samochodzie. Na dworcu jak to zazwyczaj bywa, zostaliśmy otoczeni przez stonkę taksówkarzy. Zagadał do nas po angielsku jeden z nich. Za niedużą sumę zaoferował dojazd do hotelu. Widać było jak inni byli wysoce oburzeni, że to właśnie on zgarnął zagranicznych turystów. Tradycyjnie bagażnik był otwarty. Wcześniej dzięki irańskiemu kontaktowi, mieliśmy rezerwację w hotelu Setareh, bardzo blisko najważniejszej części miasta. Hotel o złotych klamkach.
Ponieważ jak to znów bywało, byliśmy wcześniej niż check-in. To jedna z największych zmor. Brudny człowiek, pragnący wody lecącej z nieba. Wykupiliśmy śniadanie i ruszyliśmy na miasto. Była może godzina 8, może 9. Było mi chyba wszystko jedno. Główny plac Naksz-e Dżahan (tudzież Plac Imama) wydawał się pusty. Gdzieniegdzie jakaś czarna kropka przemknęła w oddali, a na środku tuż obok stawu (bez wody) rozstawiał się jakiś festyn o nerkach. Od samego początku zaatakował nas Hassan, który zachęcał do wizyty w jego fabryce kamienia szlachetnego. Wypatrzyłem skrzynkę na listy. Podczas tej podróży poczta to był jeden z moich głównych celów.
Plac Naksz-e Dżahan to ogromna przestrzeń. Wpisany na listę zabytków UNESCO, wybudowany blisko 600 lat temu, ma 512 metrów długości i 159 metrów szerokości. W arkadach mieszczących się po wszystkich czterech stronach, mieści się ogromny bazar o długości blisko 2km. Można tam kupić dywan, but czy słodycz. Plac ten charakteryzuje się dwoma meczetami. Meczet szajcha Lutf Allaha, wzniesiony po wschodniej stronie placu w latach 1603–1619 oraz Meczet Królewski, znajdujący się po południowej stronie placu, zbudowany w latach 1611–1630. Do tego dochodzi jeszcze ogromna brama. Sam plac służy dziś jako główna atrakcja (kiedyś jako miejsce uroczystości królewskich, a także do gry w polo) turystyczna i miejsce odpoczynku dla tego blisko 2 milionowego miasta. Warto też wspomnieć, że Isfahan nosi tytuł miasta polskich dzieci. To w tym mieście znajdowało się około 20 tys. polskich dzieci, które wraz z Armią Andersa opuściły ZSRR. Ten fakt uświadomiłem sobie dopiero będąc na polskim cmentarzu w Teheranie.