Nie ma tu codzienności. Ona się rozlała, a trwa to już wiele wiele lat. Mowa o moim notatniku fotograficznym. Za każdym razem gdy siadam do tego białego ekranu to ciągle mój mózg klepie te same tematy, trochę filozoficzne bzdury z którymi problem mam tylko ja. Słowo problem możemy zamienić na formę bo od dawna to miejsce, ten blog, ten fotoblog jest jedynie miejscem do krótkich opisów moich podróży, a ostatnio, a w zasadzie w tym roku kierunek jest tylko jeden: wschód.
O wchodzie zrobiło się głośno. Zawsze są to rzeczy złe lub straszne. Wojna, kryzys, zło, cierpienie i zimna noc. Kryzys na granicy polsko-białoruskiej, wywołany przez Moskwę i Mińsk, będzie jeszcze przez wiele tygodni rozpalał wyobraźnię i budził wszechobecny lęk. Media po prawej, media po lewej przekazują swoje treści, a my gdzieś, zawsze dobieramy je do swoich przekonań. Nie zawsze jasnych. Tu przecinają ogrodzenia, a tysiąc kilometrów od nas, spokojnie spacerują po ulicy mieszkańcy Charkowa, chociaż gdyby nie media, nie wiedzieliby, że tuż za ich granica z Rosją, oddaloną o 30 minut jazdy samochodem i jeszcze kawałek zbiera się armia Rosji, gotowa zaatakować Ukrainę. Pozostawmy to wszystko jedynie na obraz placu zabaw gdzie kilku kolegów grozi sobie patykami, pięściami i czymkolwiek ma by pokazać kto tu rządzi. Jaki będzie tego finał nie wiem, ale wiem że i tak wszyscy dyktatorzy kończą tak samo.
Jeszcze rok temu kiedy wszystko było pozamykane nie wiedziałem jaki będzie ten rok pod względem jakichkolwiek wyjazdów z Polski. Od marca 2020 roku, przestałem daleko patrzeć, widzę tylko to co mogę. Trochę to smutne, ale dzięki temu chyba śpię spokojnie. Moja lista w głowie, ta która zajmuje mi dużo w niej miejsca, jest. Ma się bardzo dobrze. Jedynie żal, że czas ucieka, że tyle planów trzeba było odłożyć na przyszłość. Chociaż dobrze, że można o tym myśleć. Nic to nie kosztuje, jak rozmyślanie o swoich marzeniach, tuż przed tym jak zaśniemy. Dlatego też uważam, że chociaż do końca roku jeszcze daleko to ten rok pod względem tego co tu pokazuję, czyli wyjazdów jest bardzo dobry.
Wiem to doskonale bo jeszcze tyle zdjęć nie wrzuciłem. Aktualnie (koniec listopada 2021 roku), utknąłem w Uzbekistanie. Przed Wami i mną jeszcze fotograficzna podróż do Kijowa, Lwowa, Odessy, Charkowa, Turcji i na sam koniec będzie jeszcze coś ciekawego. Zrobię to tylko po to by sobie kiedyś w wolnej chwili tu zajrzeć i przypomnieć. Powspominać. Wspomnienia są najpiękniejszą inwestycją. Jedni inwestują w swoje dzieci czy mieszkania, ale myślę że obie te rzeczy nie nawet nie dorównają temu co czuje taki człowiek jak ja, stojąc blisko przystanku autobusowego przy -8 st.C w Charkowie. Dla tej jednej chwili, momentu ulotnego, warto lecieć pokonać 1400 kilometrów z Warszawy przez Kraków. Wschód ma w sobie to coś co wypełnia część mnie. Ktoś ma potrzebę się modlić do swojego Boga, a ja mam potrzebę poczuć zapach metra na wschodzie. Od kiedy pierwszy raz poczułem ten dziwny zapach to po dziś dzień jest nadal magiczny. Takich rzeczy jest kilka.
Na zdjęciu wyżej jest moja walizka. W tym roku zza wschodniej granicy przywiozłem spore zapasy czaju i śmieję się z samego siebie, że ja to muszę kupować, muszę tego szukać po marketach. Mam dwie marki herbat które lubię właśnie na wschodzie, ale nie zawsze są. Z Turcji też trochę przywieźliśmy, ale czaju sypanego o zwiększonej ilości mocy.
Kto tu zagląda to dziękuję. To też dla Ciebie.