W lewej kieszeni jedynie 170 czeskich koron. Pierwszy market po przekroczeniu niewidzialnej granicy z Czechami. Sytuacja i brak lustra w kiblu. Czytam ogłoszenia na ścianie, uśmiecham się do siebie.
Lentilki, Kofola i czeskie wafelki.
Droga, jak sen, jak film.