Ludzie zwiedzający. Wejście do Głównej Kwatery Wodza, Adolfa Hiltera.
Wilczy Szaniec (fotografowałem go już 2 lata temu) to miejsce bardzo…ciężko powiedzieć jakie. Ten kto był na bank się ze mną zgodzi, że w tym lesie jest coś magicznego, namacalnego. Miejsca wypełnione złem lub dobrem zawsze cieszyły się wśród ruchu turystycznego sporym zainteresowaniem. Sam w tym biorę udział, a tekst który piszę nie jest w żaden sposób tłumaczeniem się z takiego zachowania. Po prostu. Są miejsca, które warto zobaczyć, a będąc już na miejscu jesteśmy jak mrówka. Lubię obserwować tych ludzi, ale rzadko kiedy fotografować. Nawet nie próbuję bo wiem, że w tej kwestii jest już jeden mistrz (Martin Parr), ale mniejsza oto.
Będąc w takim miejscu jak te na fotografii, dla tych którzy się tym tematem nie interesują, spieszę z informacją, że Ci ludzie wchodzą do bunkra Hiltera, kilka kilometrów od Kętrzyna w miejscowości Gierłoż. Budynek ma ściany o grubości 7-8 metrów. Sama myśl, że w środku mieszkał Adolf Hitler robi wrażenie. Sama konstrukcja też i tak dalej.
Ludzie zbierają się przy kasach, płacą za parkingi, kupują te małe mapki, czekają na przewodnika i przeżywają. Łażą po tych wąskich dróżkach, fotografują wszystko jak leci. Patrzę na ich twarze i w nich prawie nic nie widzę. Ta przypadkowość ludzi zaczyna we mnie budzić pewne myśli nad tym by w miejsach zła tworzyć takie McDonaldy. Tutaj byłby to restauracja w stylu lat 40-tych. Za ladą mundury niemieckie, do wyboru szereg różnych zestawów. Tutaj Burger SS XL, czy Sturmbanburger. Idealny na wielki głód. Do picia oczywiście Cola, bez lodu. W głośnikach niemiecka muzyka, tak bardzo charakterystyczna dla tamtego okresu. Zamiast logo McDonalda, swastyka. Turyści szczęśliwi, uśmiechnięci, zamawiający własne zestaw promocyjny Führerburger za jedyne 19,41zł. Dzieci do wyboru mają oczywiście zestawy pod ich wiek z zabawką. Hiltera pies, tudzież jakiś czołg czy coś. Widzę te tabuny ludzi jedzących te dobre kanapki, a potem oddających się pasji zwiedzania. Oczywiście wszystkie śmieci można wepchnąć gdzieś w szczeliny bunkra, jednego czy drugiego. Ciekawe czy wśród ruin, których tam najwięcej, poczęło się jakieś dziecko.
Taką kanjpkę widzę też w Prypeci, tutaj McAtom. Kanapka, picie, wszystko w klimacie. Takich miejsc jest wiele, dlaczego jeszcze na to nie wpadli, dlaczego obok tandetnych pamiątek nie ma właśnie takich miejsc gdzie w spokoju można coś zjeść w takim klimacie, a potem spokojnie wejść do bunkra i zaraz z niego wyjść. Pani przewodniczka z uśmiechem opowie o budynku i szybko popędzi do przodu. Obok niemiecka wycieczka, wesołych Dziadków i Babć, obok grupka młodych ludzi, którzy są tu całkiem przypadkiem i ja.
Czasem marzy mi się będąc tu czy tam by Ci wszyscy ludzie zniknęli. Zapanowała cisza i bezgraniczna możliwość fotografowania tego co i jak się chce, a nie: Panie weź Pan się przesuń! Ot takie piątkowe marzenia ściętej głowy.