Mieliśmy taki pomysł by czas Świąt Wielkanocnych w Polsce, spędzić poza domem. To też był czas kiedy oboje mamy ten czas zwyczajnie wolny. Przyznam, że trochę minut spędziłem na wyszukaniu sensownego kierunku. Padło na sprawdzone miejsce. Ukrainę.
Mam też wrażenie, że dla wielu osób Ukraina wydaje się kierunkiem mało turystycznym. Sporo osób uważa, że konflikt z Donbasu odbija się na resztę kraju, a do Kijowa lepiej się nie wybierać bo można tam stracić życie. To mit. W przeciągu 3 lat w Kijowie miałem okazję być blisko 4 razy i uwierzcie mi, że jest tam bezpieczenie, chociaż czytałem gdzieś, że stolica Ukrainy to jedno z najniebezpieczniejszych miast Europy. Niestety nie wiem na jakiej podstawie. Pod domem też można dostać po twarzy.
Podróż do Kijowa można odbyć na dwa sposoby. Samolotem albo pociągiem (przez Lwów). Ta druga opcja jest dla kogoś kto ma dużo czasu i chciałby nadrobić niedoczytane książki. Samolot leci godzinę z groszami, a dojazd z lotniska Żuliany do centrum miasta to chwila. Zdecydowaliśmy się na Wizzair, który w tym terminie miał najlepszą cenę, ale tak jak pewnie kiedyś pisałem, tanio nie zawsze znaczy dobrze. Tutaj cena była bardzo sensowna. Czas i komfort to domena większości osób podróżujących w kategorii “30+”. To może jest śmieszne, ale obrazek obok jest prawdziwy. Pamiętam jak w 2003 roku spałem na podłodze gdzieś za 5zł na Krymie. Dziś mógłbym oczywiście też spać na podłodze, ale podróż, kierunek, sytuacja musiałby na to zasłużyć :) Generalnie od dawna mam ochotę przed każdym następnym dniem spacerowym, zwyczajnie – wyspać się. Jak człowiek.
Znalazłem fajny nocleg między stacjami metra Uniwersytet (Університет), a Dworcową (Вокзальна). Śmiesznie bo wysiadając z tej pierwszej stacji i idąc do kwatery, szło się z góry na dół. Idąc z kwatery na dworzec gdzie była stacja metra, także.
Pogoda tak samo jak i w Polsce nie rozpieszczała. Padał śnieg, deszcz, było stosunkowo zimno i nie przyjemnie. Mimo to miałem ogromną chęć pokazać Oli ten “mój” Kijów. Miasto w którym dobrze się czuję i mam miłe wspomnienia. Od mojej pierwszej wizyty w 2008 roku (w drodze na Krym), przez wyjazd do Czarnobyla (2009) i po latach powrót z Dawidem w 2015, gdzie przełaziliśmy w tydzień blisko 120km! To był dobry wyjazd mimo incydentu w hotelu, który do dziś uruchamia w nas karuzelę śmiechu. Może kiedyś o tym napiszę ;)
W Kijowie spędziliśmy trzy noce. Chciałbym tam wrócić latem bo niestety, ale to miasto widzę jesienią lub wiosną. Jeśli ktoś zastanawia się czy warto tam się wybrać to odpowiadam, że tak. Mocne tak. Kijów ma wiele ciekawych miejsc do zobaczenia. Jest dużo pozostałości po ZSRR. Blokowiska. Super metro. Dniepr. Wiecie, że stacja metra Arsenalna (Арсенальна) jest najgłębiej położoną stacją metra na świecie? 105 metrów pod ziemią. Będąc na dole obliczyłem jaki jest czas wyjazdu na powierzchnię. 4 minuty i 20 sekund! Cena tej przyjemności to 50 groszy! Do tego nastał czas bym odwiedził Muzeum Czarnobylskie. Każdy kto interesuje się tym tematem lub jest w drodze do Czarnobyla to musi koniecznie zobaczyć to miejsce. Polecam wykupienie sobie audio przewodnika po angielsku bo niestety ekspozycja jest po ukraińsku. Jeśli ktoś uważa cyrylicę za czarną magię to szkoda waszych nerwów. Ja zdecydowałem się nie brać, bo skromnie uważam, że moja wiedza w tym temacie nie jest mała. Samo zobaczenie tak wielu pamiątek i artefaktów związanych z katastrofą czarnobylską, zrobiło na mnie ogromne wrażenie pozostawiając dziwną ciszę.
Nie fotografowałem dużo, zwyczajnie delektowałem się tym co widzę.