Nic nie przychodzi mi do głowy. Wymyśliłem tytuł jako horyzont. Czym jest? Zakresem, granicą, kresem, limitem, możliwością, pułapem, ramą, szczytem czy może zasięgiem? Przecież zwyczajnie nie da się go osiągnąć, dotknąć i w nim być. Mimo to ciągle go szukam(y), a Ci co chociaż w jednej części już go widzą, zazdroszczę. Szczerze jak nigdy w życiu.
Tag: Lato
Ku Wiśle
Miasto nocą jest trochę jak pod kołdrą w naszym własnym łóżku. Jest ciepło, przytulnie i cholernie pusto z odrobiną jakiejś tajemnicy. W moim wypadku chodzi głownie o niewiedzę snu. Każdej nocy śnię, tylko kilka obrazków nad ranem pamiętam. Dziś pociąg, nieznane dworce i zwrotnice. Zasnąłem o 3-ciej w nocy.
Korzystając z tego, że dzisiejszy dzień mam na własne myśli, wybrałem się nad Wisłę z przekonaniem, że w końcu uda mi się zrobić szkic mojej pracy magisterskiej, rzecz jasna o tym co ostatnio (może zawsze) mam w torbie, notatnik i aparat. Te dwie rzeczy są tak ważne, że ciężko mi bez nich wyjść z domu. Siedziałem na drewnianych paletach i zwyzczajnie cieszyłem się tym co widzę. Wyjście z domu niekoniecznie dało tyle ile bym chciał, ale i tak było bardzo przyjemnie.
Tylko nadal jakoś przeraża mnie widok ludzi kąpiących się w Wiśle…
Mazury
Gorący czaj na stoliku. Jesteśmy pod pokładem statku, który pokazał nam Śniardwy. Oczywiście w kawałku bo życia całego nie ma na to by zobaczyć wszystko co by się chciało. Kilka dni na Mazurach i od razu w człowieka wstępuje siła, a tego trzeba bo praca magisterska sama się nie napisze…szczególnie ten efekt kiedy człowiek budzi się w nocy, otwiera namiot i widzi całe gwieździste niebo. Latające satelity i spadające gwiazdy. Kilka dni za miastem, spanie na trawie i od razu nie chce się wracać do miasta. Dużo by pisać.