Na północ od Sziraz mieści się Persepolis. Do tego starożytnego miasta Persji, zabrał nas kierowca Hassan (tak jak wspomniałem, wszyscy napotkani ludzie płci męskiej to Hassani). Ten o wiele starszy mężczyzna dziarsko gnał do celu. Oficjalny przewodnik z profesjonalną plakietką. Widać było, że jest tam codziennie. Wszystkich znał po imieniu. Słońce prażyło.
Zapowiadał się długi dzień. Klasyczne śniadanie, Persepolis, gdzie miło było zobaczyć zabytki, ale bardziej ciekawił mnie cały otaczający świat i ludzie. Potem Hassan zabrał nas do Naghsz-e Rustam, gdzie na ścianach mogliśmy obserwować wykute groby. Przyznam, że zrobiło to na mnie wrażenie, chociaż emocje były jak na grzybach.
Wieczorem stawiliśmy się na dworcu. Wyczekany autobus klasy VIP majestatycznie zajechał na nasz peron, a my się prędko załadowaliśmy swoje rzeczy do luku i samych siebie na górę. Klasa VIP (cena biletu około 35zł) to autobus z dwukrotnie mniejszą ilością siedzeń, które można rozkładać prawie jak do snu. Do tego mała rozkładana przystawka pod nogi. Zapach nie był już jak klasa VIP, ale było całkiem zabawnie.
Czekała nas długa, całonocna podróż do następnego miasta. Pamiętam jak po przebudzeniu widziałem ogromny księżyc. W słuchawkach grała mi irańska muzyka.