Listopad 2014. Razem z Dawidem lądujemy w Hotelu Cosmos (poprzedni wpis) blisko głównego dworca w Kiszyniowie, stolicy Mołdawii. To miejsce w które chciałem trafić. Jak tylko zobaczyłem go, czułem że jeśli w nim nie będę spał to mój wyjazd nie będzie taki jakim go sobie wyobraziłem. Z czasem kiedy wspomnienia powoli zmieniają swoje barwy to jednak w głowie chyba najbardziej zapadł mi zegar tuż pod sufitem hotelowej recepcji. Stary, radziecki z lat 80-tych. Generalnie cały ten hotel to jeden wehikuł czasu. Brakowało tylko podsłuchów i tajnych agentów na korytarzach.