Strona główna » Ukraina

Kategoria: Ukraina

Zwykłe Rzeczy – rzecz o podcastach

Ja w Jałcie. Krym. Ukraina. 2003.

Ostatnio po długiej przerwie pojawił się na Spotify mój drugi podcast w całości poświęcony Ukrainie.  Właściwie jest to odcinek numer 9 pt. “Moja” Ukraina czyli jak to się zaczęło i jak pomagam Ukrainie?

Przyznam się bez bicia, że tworzenie podcastów jest przyjemne, ale bardzo trudne. Wiem, że jeszcze wiele rzeczy muszę się nauczyć, a głównie popracować nad moim głosem, którego fanem nie jestem ;)

Do brzegu. Bardzo bym chciał wypuszczać min. 2 odcinki miesięcznie bo wiem, że tyle dałbym radę zrobić. W głowie wiele pomysłów, nawet mam już wypisane pomysły na nowe odcinki. Wiem, że będzie na początek trochę o Ukrainie, ale mam też mam pomysł na totalnie coś nowego!

Jeśli więc jesteście ciekawi dźwiękowego tła moich fotografii oraz poznać wydaje mi się ciekawe historie to serdecznie Was zapraszam na moje Zwykłe Rzeczy.

Okładka 9 odcinka pochodzi z 2003 roku kiedy to po maturze pojechałem pociągiem z Warszawy na Krym. W tym roku minie równo 20 lat moich podróży za naszą wschodnią granicę i o tym też będę chciał opowiedzieć.

Krótki wyjazd do Lwowa na Ukrainie


Nigdy tak często nie bywałem na Ukrainie. Nigdy.

Mój pierwszy wyjazd do Lwowa był krótki, ale treściwy. Korzystając z faktu, że z ostatnich środków na mojej zrzutce “Na zakup zimowego wyposażenia dla konkretnych żołnierzy z Ukrainy” zakupiłem ogrzewacze jednorazowe, a także jeden z donatorów zakupił potrzebną lornetkę, zawiozłem całość do Lwowa gdzie mieście się nasza baza logistyczna. Tam mój przyjaciel Pavlo, dalej rozsyła rzeczy do konkretnych ludzi na froncie. Tak to działało na początku i tak też to działa do dziś. Jedyny problem, a raczej wyzwanie to pozyskać środki na zakup tych rzeczy. O tym nagram podcast do których wracam. Wiem, że wracam od 2 lat ale w tym roku zmieniam podejście do pewnych spraw.

Jaki jest Lwów dziś? Taki jak i w grudniu. Zimny, ze swoimi historiami, problemami, generatorami i brakiem prądu. Dla nas ludzi którzy mają wodę, prąd i ciepło pod dostatkiem to nagły brak wszystkich tych rzeczy rzeczy bywa i nie boję się tego nazwać: szokiem. Wyobraź sobie, że budzisz się, a tu nie masz jak pracować, umyć się, a na dodatek jest Ci zimno. Tak też i miałem ja więc wiem co czują Ci ludzie. Jedną noc spędziłem w mieszkaniu, które nie dość że było ogromne i wysokie to jeszcze zimne jak lód. Była tam jakaś zła energia. W nocy mimo, że był prąd i ogrzewanie zaczęło działać to było tak zimno, że spałem w…ubraniach, a ja cały rok śpię w gaciach. Lubię chłodek, ale tu było za dużo. Dużo warstw i głowa pod kołdrą. Na szczęście mogłem z tego zrezygnować i zmienić miejsce.

We Lwowie zatem załatwiłem kilka spraw, rozmowy, spotkania, drobne zakupy i wróciłem do Polski. Przyznam, że nawet nie miałem czasu na fotografowanie.

Na uwagę zasługuje tu kolejny odcinek Dawida, który przeprowadził z nami krótką rozmowę bo o tym można gadać i gadać. O czym? Popatrzcie i posłuchajcie:

Zimowy Irpień

Drugiego dnia pobytu w Kijowie, pojechałem metrem na przedostatnią staję metra i zamówiłem Ubera, który zawiózł mnie do Irpienia. Już sama nazwa powoduje, że czuję w sobie jakiś niepokój.

Pierwszy raz to miejsce widziałem w sierpniu tego roku (2022). Teraz kiedy wróciłem tu w grudniu, wszystko wyglądało trochę inaczej. Może nie było tego wielkiego ucisku w klatce piersiowej jak za pierwszym razem, ale kiedy samotnie przemierzałem ulice tego miasta, mogłem to przeżywać jakoś inaczej. Mogłem te myśli zostawić tylko dla siebie.

Odwaga

Kiedy wysiałem w wyznaczonym miejscu, przez chwilę musiałem uświadomić sobie, że jeden budynek został zburzony. Ten który często przewalał się w mediach. Potem już znajome blokowisko, malowidło Banksego i puste mieszkania. Latem bałem się wejść do tego bloku, ale jak człowiek jest sam to często ma więcej odwagi i wszystko jakoś inaczej można sobie poukładać.

Kiedy snułem się między tymi blokami, czy zniszczonymi domami nikt nie zwracał na mnie uwagi. I to w zasadzie bardzo mnie cieszyło. Kiedy snułem się bo bloku i kilku mieszkaniach to nie powiem nie było to nic komfortowego, ale wiedziałem że muszę to sfotografować, udokumentować. Kiedy to piszę (25 grudnia 2022), władze Irpienia rozpoczęły burzenie niektórych wieżowców, nie było w relacji napisane które, ale mam wrażenie że właśnie z tej ulicy.

Zimny smutek w kuchni

W pamięci zapadną mi dwa mieszkania. Wchodząc na górę minął mnie jakiś starszy facet, przywitał się i wyparował. Wyglądał na takiego który szukał tu skarbów, które potem może wykorzystać lub sprzedać, a może był mieszkańcem jednego z lokali i zabierał co nadawało się jeszcze do użycia. Nie wiem. Nie chciałem się nikomu tam narzucać. Chciałem być niewidzialny. Wchodząc do jednego z mieszkań patrzyłem na domy w oddali przez ogromną dziurę. To było niesamowite uczucie, namacalna historia i wiele pytań bez odpowiedzi. Tu widać jak pocisk przeleciał przez ścianę, jedną i drugą, a nawet zrobił dziurę w suficie. Jak wielka to siła.

Drzwi spalone i wygięte, nawet nie da się odczytać numeru mieszkania. Zerkam na podłogę i patrzę na stare ślady. Chodzić po śladach, niczym obsesja odkrywcy. Tak bezpieczniej. Kuchnia bez okna, wpadł do niej śnieg i przykrył talerze, kubki i setkę wszystkiego co wypadło z kuchennej szafki. Zrobiło mi się smutno. Stałem i patrzyłem, jak zawsze mój umysł próbował na już wytworzyć jakąś historię ludzi, miejsca. W życiu widziałem wiele opuszczonych miejsc, ale trudno opisać uczucie gdy człowiek wie, że mieszkanie czy miejsce zostało opuszczone w wyniku inwazji i ataków wroga.

Właściwie powiem Wam, że ciężko wyjąć myśli z głowy i je przepisać, bo wiem że musiałbym się postarać o wiele bardziej, że nadal mam jakieś wyrzuty sumienia, że te wszystkie słowa są zbyt proste. Natomiast wiem jedno, że wrócę tam.

Banksy / Irpien / Ukraina