Przy brzegu napotkaliśmy na opuszczony budynek. Przed nami jednak stał wysoki mur, a na nim drut kolczasty. Niestety dziury w murze nie było. Zresztą koło niego kręciła się jakaś grupka lokalnej młodzieży. Wystarczyło nadrobić drogi i wejść od frontu, całkiem legalnie, po całym zwiedzaniu pod murami tego budynku wypiliśmy zimne piwo.
Miejsce przerażające. Sama myśl, że człowiek miałby być zamknięty budzi w środku stan niepewności. Na szczęście w każdej chwili wystarczyło wyjść i oddalić się w dowolnym kierunku. Mieszkańcy tego miejsca mogli o tym tylko pomarzyć. Ta XIX-wieczna budowla opustoszała niecałą dekadę temu. Do dziś w tym więzieniu można poczuć wiele dziwnej energii. Całość dopełniała ogromna ilość rzeczy. Książki, przedmioty, gazety. Wszystko z czasów radzieckich. Dziś publikuję pierwszą część fotografii. Cisza. Dziwny zapach opuszczonych miejsc i ta radość z odkrywania miejsc w których się jeszcze nie było.
Siłą woli przypomniał mi się wypad do Legnicy i opuszczonego szpitalu. Co dziwne zapach był podobny…ale tylko w tych dwóch miejscach związanych z rzeczami ZSRR.