Pracowity poniedziałek w dwóch stanach (New York i New Jersey). Nawet Prezydent RP się załapał, a do tego wieczorny burger przy 5-tej alei z Wojtkiem Grzędzińskim.
Tag: Bronisław Komorowski
Jeden dzień
To już 5-ty raz kiedy fotografuję oficjalne obchody wybuchu Powstania Warszawskiego dla Muzeum Powstania. To zawsze czas sporej ilości pracy, ale przede wszystkim czas na bycie w samym centrum wydarzeń. Zawsze to lubiłem. Szczególnie wzruszająca jest chwila kiedy na minutę to wielkie miasto się zatrzymuje, wyją syreny, młodzi ludzie odpalają race. Jest jakaś taka magiczna kumulacja, pamięć o tych którzy zginęli. Nie będę rozpatrywał słuszności Powstania bo to nie moja rola, ale kiedy sobie myślę o takim samym człowieku jak ja, który w walce z wrogiem i bezsilnością oddaje to co najcenniejsze to czuję jak przechodzą ciarki. Tak po prostu jest.
Ten tydzień jeszcze się nie skończył, a rozmawiałem z Dyjakiem, Melą Koteluk, Prezydentem RP czy Ambasadorem USA w Polsce. To jest jeden z tych wielkich plusów pracy jako fotograf. Pracy ciężkiej, ale cholernie fajnej :)
Zwyżka
Zwyżka się buja od chodzenia po niej. Operatorzy się wściekają bo im się obraz buja.
Spędziłem na niej trzy godziny, planowałem tylko 20 minut. Mimo, że czekałem tylko na jedno ujęcie nie omieszkałem wcisnąć spust parę razy. Niby nadprogramowo.
Bardziej wolę przebywać wśród takich fotografów niż wśród tych co w 20-stu fotografują Kasię Cichopek. Tak mam.
Jutro 1 sierpnia.