Tag: Islandia
Seljavallalaug. Islandia.
Środa. Na ten dzień czekałem blisko dwa miesiące. To jeden z tych nielicznych dni w mojej karierze fotografa, które zapadną w mojej pamięci na bardzo długo. Wszystko ma związek z tym, że zawsze chciałem zrobić takie zdjęcia i to właśnie tam. Lato i jesień to czas kiedy biorę w realizację długo odkładane rzeczy, myśli, projekty i marzenia.
Środa. Ten dzień spędziliśmy w gronie Mai i Kamila, którzy zaprosili nas właśnie na Islandię gdzie zrobiłem im sesję miłosną, narzeczeńską. Jedną z lokalizacji był basen Seljavallalaug. Opuszczony chociaż aktywny, z ciepłą wodą, ma prawie 100 lat! Jego otoczenie, cały ten klimat, powoduje że przez chwilę poczułem się jak na obcej planecie, miejscu z mojej wyobraźni. Wszystko na wyciągnięcie ręki.
Można śmiało się kąpać, chociaż nie będzie to komfortowe, ale czego nie robi się dla przeżycia przygody i zdjęć! :)
Po chwili zaczął padać deszcz. Na chwilę.
Dziś miałem być w Kijowie. Spacerować po Majdanie i zajadać się pielmieniami. Czas to przełożyć bo ilość pracy mnie przytłoczyła. Czekam na listopad.
Islandia. Półwysep Snaefellsnes.
Islandia zaskoczyła mnie wieloma rzeczami, ale chyba najbardziej tym, że wszędzie jest…daleko. Jakoś miałem takie wyobrażenie, że Islandia jest jak Fuerta, gdzie od brzegu do brzegu jest jakieś 5 minutes. To brednia. Na drogach Islandii nie da się szybko jeździć. Nie chodzi tu o ich jakość, ale o ograniczenia, brak dróg szybkiego ruchu. Wysokość mandatów działa jak ogranicznik prędkości. Po przekroczeniu 10-20 kilometrów, wysokość mandatu to około 200$ (200 x 3.9 = 780 zł). Zatem nie warto się spieszyć, ale warto uzbroić się w cierpliwość. Kultura jazdy jest wysoka, no chyba że natrafimy na turystów, którzy mają problemy z obsługą auta i na takich trzeba uważać.
My wybraliśmy Dacię Duster 4×4 bo to idealny wybór. Nie jest szalenie droga, a po drugie napęd na wszystkie koła i jej wysokość to takie auto które bez problemu będzie prowadzić nas po drogach Islandii, które często są bez asfaltu.
W nasz pierwszy dzień po przylocie ruszyliśmy na aklimatyzacyjny wyjazd by zobaczyć Półwysep Snaefellsnes. To był fajny początek bo można było zobaczyć Islandię w pigułce, chociaż to za dużo powiedziane. Blisko 220 kilometrów w jedną stroną. Mosty, woda, bezkres, góry, ocean, krajobraz księżycowy, wodospady.