Wieczorny spacer po Tel Awiwie przynosi spotkanie z zamkniętym delfinarium, które po jego zamknięciu było dyskoteką. Budynek za dnia robi o wiele ciekawsze wrażenia jak nocą. Zresztą noc czasem kradnie wszystko to co warte uwagi, chyba dlatego tak nie lubimy jesieni i zimy w Polsce, gdzie szybko robi się ciemno. Od strony ulicy stoi mały kamienny pomnik. Napisy w języku rosyjskim. Nawet jeśli ktoś nie zna tego języka od razu czuje pewne napięcie, nie bez przyczyny. Na monumencie widnieje 21 nazwisk. Dlaczego? 1 lipca 2001 roku niejaki Saeed Hotari postanowił odebrać sobie życie, wysadzając się w powietrze. Przy okazji zabił 21 niewinnych ludzi, nie ważne jakiej narodowości. Byli zbyt młodzi by umrzeć. Najmłodsza miała 14 lat, Maria. Na każdym kroku można spotkać takie czy inne znaki nienawiści, zbrodni i rzeczy, które w Polsce nie są zrozumiałe. Na szczęście.
Każdy kto chce wydostać się drogą lądował z Tel Awiwu w kierunku Jerozolimy, musi udać się na PKS Centralny (dla mnie dworce autobusowe, gdziekolwiek bym był, będą PKS-ami). Ten budynek jest fascynujący. Będąc tam drugi raz dostrzegłem nowe miejsca, ale to i tak zbyt mało czasu i możliwości by poznać ten dworzec, a co dopiero sfotografować! Jest to największy dworzec autobusowy na świecie! Oddany do użytku w 1993 roku. Mało praktyczny, brzydki (przez to piękny!), uderzający w nozdrza uryną i mający w sobie jakiś wizualny, betonowy magnetyzm. Pierwszy wynik w Google po wpisaniu Tel Aviv central bus station, pokazuje atak terrorystyczny. 5 stycznia 2003 roku życie straciło tam 23 osób z czego 100 zostało rannych. Zwyczajnie. Dwóch gości się wysadziło w powietrze. Palestyńczycy.
Wsiedliśmy w autobus, kierunek Jerozolima. Kierowca ten sam z który 1,5 roku wcześniej jechał na tej samej trasie. Jakaś kobieta molestuje mnie ulotkami (w języku polskim!) o Falung Gong. Na naszej trasie pominęliśmy Jerozolimę świadomie, ponieważ ostatnio zbyt dużo złych wiadomości docierało do nas z mediów o różnych incydentach. Podczas naszego pobytu doszło do jednego ataku. Na szczęście nikt nie zginął. Podczas krótkiego pobytu na stacji w Jerozolimie udaję się do toalety. Myjąc dłonie, obok mnie stał Żyd, cywil. Za paskiem miał pistolet.
Po przekroczeniu granicy z Palestyną, rozpoczęła się najpiękniejsza wizualna podróż po Izraelu.