Gorący czaj na stoliku. Jesteśmy pod pokładem statku, który pokazał nam Śniardwy. Oczywiście w kawałku bo życia całego nie ma na to by zobaczyć wszystko co by się chciało. Kilka dni na Mazurach i od razu w człowieka wstępuje siła, a tego trzeba bo praca magisterska sama się nie napisze…szczególnie ten efekt kiedy człowiek budzi się w nocy, otwiera namiot i widzi całe gwieździste niebo. Latające satelity i spadające gwiazdy. Kilka dni za miastem, spanie na trawie i od razu nie chce się wracać do miasta. Dużo by pisać.