Strona główna » Mazury

Kategoria: Mazury

Śladami miejsc które widziałem

Mazury-06 Mazury-07 Mazury-08 Mazury-09 Mazury-10 Mazury-11 Mazury-12 Mazury-13 Mazury-14 Mazury-15 Mazury-16 Mazury-17 Mazury-18 Mazury-19
Kilka dni na Mazurach. Paliwo zalewa bak, auto sunie po wąskich mazurskich drogach. Tu nocleg na kwaterze, tam noc pod namiotem w nocy pełnej szalonego deszczu. Poranek rześki, dzień pełen deszczu. Niestety pogoda nie dała nam w pełni delektować się letnim urokiem tych miejsc. Dwa lata temu było podobnie.

Ponieważ razem z nami jechała Magda i Kamil (nigdy nie byli w tej części Polski) nasz wyjazd, a w zasadzie z mojej strony było to powtórzenie miejsc które widziałem. Na Mazurach chyba najbardziej lubię naturę i bunkry. Wracanie do tych samych miejsc bywa przyjemne, szczególnie do tych pozostałości po II Wojnie Światowej.

Mazury to jednak piękna sprawa w czasie kiedy jest ciepło i sezon się skończył. Oczywiście to punkt widzenia takiej osoby jak ja, która bywa tam raz na dwa lata. Ci którzy żyją z turystyki mają zapewne inne zdanie, ale właśnie o nich warto napisać kilka zdań. Szczególnie dla tych którzy mieli by ochotę zobaczyć Mamerki. Ci którzy byli na Mazurach tylko nad jeziorami i nie zwiedzali bunkrów, wydaje mi się informacja przydatna. Jest kilka miejsc które warto zobaczyć. Pierwszym z nich jest Wilczy Szaniec, warto też zobaczyć śluzę w Leśniewie Górnym z miejscem na niemiecką gapę czy bunkier Himmlera. To ostatnie jakoś „lubię” chociaż jego właściciel to istny diabeł. Wśród tych miejsc są Mamerki. Kilka niezniszczonych bunkrów oraz w bliskiej odległości muzeum U-Boota. Element muzealny Mamerek powinien być tam szybko zamknięty. To tandetna pożywka dla Januszów polskiej turystyki. Zabrakło mi tylko ciupag na straganie z pamiątkami. NIE. Więc jeśli Wam nie po drodze nie polecam samego muzeum, ale te 5 bunkrów warte uwagi. Szczególną uwagę zwracam na brak poszanowania rzeczy jakie tam prezentują. Spleśniałe mundury, a replika U-Boota (w jakimś budynku PRL) to kpina. To oczywiście moje zdanie, ale polecam Wilczy Szaniec. Szczególnie warto przespacerować się z przewodnikiem, a potem (na własną odpowiedzialność) pochodzić sobie po ruinach bunkrów. Ten świat wygląda jak miasto Azteków w wydaniu współczesnym. Warto jednak może wyjazd zostawić sobie na jesień…będzie mniej ludzi…

Te bunkry mają coś w sobie. Coś magicznego i przerażającego. Chętnie tam jeszcze kiedyś wrócę.

Dziś nie będzie nic o Powstaniu Warszawskim bo po 6-ciu latach, aktywnego uczestniczenia i fotografowania tych obchodów chcę odpocząć. Pamięć jest ważna, bardzo ważna, ale chyba po tylu latach pracy w Muzeum Powstania Warszawskiego nie czuję misji tworzenia produktu z Powstania, które zapewne (nie oceniam, nie mogę, nie żyłem wtedy) dało nadzieję, ale pochłonęło całe piękne miasto i 200,000 ofiar. Pamięć jest ważna, ale połączenie jarmarku z dramatycznymi wydarzeniami nie mieści się w kanonach mojego smaku.

Na zakręcie

0b332f1002c811e3aef922000a9f3c05_7 1a8b60c60b6611e38dc022000ae90fd2_7 7d1fa8480b5a11e3968922000a9f38c5_7 8d71208e059f11e3801622000a1fb91e_7 50a887e8040811e3918b22000aeb45fa_7 72d1c864067111e3912322000a1f933e_7 97b1cef401b711e3b19622000a1f9d89_7 187e201e05dc11e3bf5322000a9e17ee_7 320be02a051911e38f8522000a1fb838_7 0437c7620b5f11e38ed122000a9f1311_7 590cf0b8044411e3b19622000a1f9d89_7 5938d8d0079c11e3bc9d22000a1fbcb9_7 934743c00c1711e3947622000aeb0e0f_7 a342e886091211e3af2c22000a1f9069_7 ac6e50180bd711e39dc922000a1fbb59_7 ae591e10083c11e39b6422000aa80460_7 c9098ab009a911e3ba8122000a1f9262_7 ce9a827c0a4411e3b23122000a1f98cf_7 cfdb9826040711e384d022000a1fd178_7 d8f553680bd511e38b3522000a1f9867_7 d44b2bac0a8c11e3bc3322000ae91126_7 d2312d2405ca11e3b8a622000a1fbdb1_7 db6852d40bcc11e3914122000a9f1439_7 df56c5ec040b11e397d322000aaa0a71_7 f54933fe050411e3aeda22000a1f973b_7Zamykają mi się oczy, powoli zanurzam się w głębokie siedzenie autobusu. Do pokonania spora odległość, a ja zanikam w świat, którego dawno nie czułem. W mojej torbie książka, ale walczę ze snem. Zawsze tak mam, teraz mogę sobie na niego pozwolić. Jestem pasażerem. To nawet przyjemne, chociaż wolę kolej.

W głowie jedna piosenka, szczególnie jej tekst „Czasem umieram zupełnie i już, szczególnie kiedy niedziela„, jakoś muzyka wypełnia te dziwne puste miejsca, które zwyczajnie nie mają własnych myśli, może nazw. Dlatego jej słucham, odkrycie to żadne. Muzyka, pełna męskiego głosu, jakiś taki bliżej nieokreślony stan niepokoju z którym staram się żyć. Takie to uczucie, które z jednej strony powoduje wybicie z rytmu dnia, ale z drugiej strony wypełnia ten dzień nadzieją. Taki smak słodko-gorzki, jak ta podróż autobusem. Ktoś za nas myśli, my nie musimy się skupiać, ale ktoś jest za nas odpowiedzialny i właściwie z naszego wyboru jesteśmy jego więźniem. Autobus powoli rusza z przejazdu kolejowego, na którym właśnie zaraz znajdzie się pociąg. Taka to myśl.

Dyjak mi dziś smakuje najbardziej, nic na to nie poradzę, nie bronię się. To właśnie mój współwięzień, towarzysz tej pewnej symbolicznej drogi, która ma tam gdzieś swój kres, w który nie wierzyć mi po prostu nie wolno.

Kilka chwil po godzinie 6 rano, nad drzewami wschodzi słońce, witamy się. Promienie nowego dnia rozświetlają łąkę, spowitą mgłą i wiecznej nostalgii. Tak mi mało. Nie umiem z tym żyć.

Fotografie pochodzą z przeszło dwóch, może więcej tygodni http://instagram.com/robertdanieluk