Fajnie. Lubię elementy stałe i zmiany. Czasem jedno i drugie się naturalnie wyklucza.
Terespol. Maja 2020.
Słoneczny czwartkowy poranek. Słońce delikatnie przedarło się przez szczelinę w oknie oraz silna chęć wybudzenia się z dziwacznego snu, rozpoczęło nowy dzień. Obok kubek ciepłego, czarnego czaju, notes, biała kartka i pióro. Codzienny rytuał. Bez zdeklarowanych punktów działania, każdy dzień byłby jak galareta.
Wczoraj padły dla mnie ważne informacje. W IV etapie została odmrożona moja praca i chociaż jeszcze jest więcej znaków zapytania jak jasnych deklaracji to i tak szalenie się cieszę. Powoli do mojego wnętrza, ponownie zawita spokój. Jednak jak życie pokazuje, planowanie czegokolwiek jest i będzie ryzykowne.
Ryzykować trzeba. Bez podejmowania odważnych, klarownych decyzji, nigdy nie dojdzie się do celu, do nowego punktu jaki sobie gdzieś wyznaczymy. Podejmowanie trudnych decyzji jest wypełnione stresem i często zniszczeniem pewnego komfortu, który sobie wypracowaliśmy. Piszę teraz jak tani coachingowiec czy jak oni tam się nazywają i odmieniają.
Niestety bez decyzji nic się nie zmieni. Ciągle podkreślam, że czas który teraz się dzieje jest świetną okazją do tego by coś zmienić w swoim życiu czy otoczeniu. Coś w głowie zaczyna się przewartościowywać, priorytety zamieniają się miejscami, ale liczę, że w końcu będę mógł ruszyć z moją pracą, którą kocham – czyli fotografia narzeczeńska i ślubna. Do tego też żyję nadzieją, że odmrożą się wszystkie komercyjne zdarzenia i będzie można znów planować! O podróżach nie będę nic pisał, bo o tym chciałbym wspomnieć w innym wpisie.
W tym wszystkim jednak jestem pełen obaw, pewnie jak większość z Was. Jeśli popuści się lejce temu narodowi, to on zrobi sobie krzywdę. W maju wiele czasu spędziłem w miejscu które kocham, czyli w przygranicznym Terespolu nad Bugiem. Z dużych okien widać cały lokalny świat. Jestem ciekaw ile powstanie filmów, prac i książek o tym wszystkim co się dzieje.
Czaj wypity, a słońce przeniosło się wyżej i uciekło z mojego stołu.
Fotografia zrobiona telefonem. I to mnie ciągle zadziwia ile może zrobić elektronika.
Spakuj nas
Pojedźmy na Hel
Już od lat nie widziałaś mew
Sonbird – Hel
Dokładnie tak. Jak tylko zaczęło się to wszystko to od razu wiedzieliśmy, że pierwszą naszą krajową destynacją będzie Hel. Dwuletnia przerwa to bardzo długo jak na miejsca, które bardzo lubię. Warto rzucić okiem na inne wpisy z Helu, bo byliśmy tam kilka razy.
Dziś Hel jest wyjątkowy. Tak jak ten czas. Pusto, jeszcze bardziej pusto jak przed zwykłym sezonem w zwykłych czasach. Jednak wyrwanie się z miasta, dobrze nam zrobiło, pusta plaża, fale i spokój.
W tym roku jeśli chcecie podróżować to trzeba skupić się na granicach naszego kraju i to jest świetne. Powrót do turystyki krajowej to świetna sprawa. Jest tyle pięknych miejsc do zobaczenia, wszystko w granicach naszego kraju. Dzięki temu wiele osób będzie mogło zwyczajnie docenić to co mamy. O ratowaniu gospodarki nie trzeba wspominać.