Rankiem następnego dnia po przylocie do Kijowa, udaliśmy się na dworzec by kupić bilet na pociąg z Kijowa do Lwowa. Pociąg w który celowałem nie miał już żadnych wolnych miejsc. Następny miał tylko w klasie pierwszej. Mowa o ichniejszych InterCity, który w blisko 5 godzin pozwala dostać się do Lwowa. Ten nasz jechał 7 godzin, ale było warto. To była też okazja by popatrzeć sobie na pół Ukrainy za dnia. Część trasy przespałem, a przez część drogi oglądałem mój serial Designated Survivor. Lwów szybko pojawił się na horyzoncie.
Było mokro, wilgotno ale ciut cieplej jak w Kijowie. Wskoczyliśmy do tramwaju numer 1 i po zamknięciu drzwi od razu dostaliśmy mandat. Tak jest. Zwyczajnie nie udało się kupić wcześniej, a dwa byliśmy na końcu, do motorniczego za daleko. Kanar się można powiedzieć zlitował i dał jeden mandat. Potem nakazał kupić drugi bilet. Po opłaceniu kary, wysiedliśmy z tramwaju. Wewnętrznie się wkurzyłem ;) Bilet na tramwaj kosztuje jakieś 35-40 groszy. Kara to około 8 złotych.
Nasze wynajęte mieszkanie mieściło się na samym Rynku. Przyznam, że nigdy nie spałem tak blisko, chociaż jak ktoś śledzi mojego bloga to wie, że we Lwowie miałem okazję już parę razy być i ten wyjazd nie był ostatni. Lwów jest magiczny, sentymentalny i przyciągający. Jest połączeniem Polski i ZSRR. Takie mam odczucia patrząc na lwowską architekturę i historię. Chociaż Lwów był tylko przez 20 lat nasz to jednak do dziś to “nasze” jest widoczne w wielu miejscach.
Podczas pobytu we Lwowie spotkaliśmy dwie znane osoby. Pierwsza to Paris Hilton, która otwierała Hotel Grand, a druga to Pavlo. Super człowiek z którym miałem przyjemność pracować w pierwszej dekadzie XXI wieku w Warszawie. Chociaż branża totalnie nie była moja i było to 12 lat temu to jednak mimo tak dużej odległości (Pavlo wrócił do Lwowa na miesiąc przed Majdanem po kilku długich latach życia w Warszawie) mamy ze sobą dobry kontakt.
Jeśli wybieracie się do Lwowa to polecam na przewodnika Pavlo! Jak tylko będzie cieplej i będzie okazja wrócić to idą na wycieczkę z Pavlo. Trzy lata temu będąc z Dawidem we Lwowie, Pavlo przeciągnął nas po Łyczakowie. Ogrom świetnych informacji, pamiętam że zmarzłem szalenie, ale potem ciepły czaj w Dzydże i długie rozmowy. Tak było.
Pavlo doskonale mówi po polsku, zapraszam! :)
Trolejbus zawiózł nas na nowe lotnisko. Nowe bo obok jest stare na którym kiedyś byłem. Samolot ze Lwowa do Gdańska wystartował chyba o czasie i pierwszy raz w życiu słyszałem jak ludzie bili brawo po starcie samolotu…