Wczoraj. Prawie 32 godziny na nogach i upragniony sen, a nad głową okna wychodzące na szalenie ruchliwą ulicę Bena Yahuda. To nie ma większego znaczenia. Padamy jak muchy.Wieczorny Tel Aviv ciepłem zaprosił do spaceru wzdłuż małych, klimatycznych uliczek, wszystkie ulice wypełnione też ciepłym i słodkim zapachem.
Szczególne pozdrowienia dla dwóch naszych rodaczek i jednego naszego rodaka,
którzy podróżowali rząd za nami. W ogóle Polacy zagranicą to oddzielny temat, na książkę, jeden wpis nie pomoże. A za co im dziękuję? Za to, że przez większość lotu z Warszawy do Tel Aviu (3:45h – LO151), komentowali każdy ruch samolotu, dołączając barwne opowieści i życiowe doświadczenia. To na prawdę bardzo miłe z ich strony :) chyba bez takich spotkań, życie byłoby nudne.
Tink tong.
– Prosimy Państwa o zapięcie pasów. Właśnie wlatujemy w strefę turbulencji.
– Będzie trzęsło? – zapytała jedna z Pań (wiek około 45-50 lat)
Turbulencje.
– Oj tam trzęsie! Pamiętasz jak jeździłaś Żukiem, też tak trzęsło!
Nałożyłem na siebie koc, przyłożyłem głowę do okna, miliony gwiazd i ta dziwna niewiedza o miejscu w jakim się jest.
Nocne miasto, ludzie śpią, wszędzie koty, ogromna ich ilość. Idziemy na piechotę, namioty w parku, gdzieniegdzie ludzie śpią, szczelnie okryci kocami, na starych materacach. Kiedy świta, jesteśmy na plaży, gdzie miejscowi już biegają i ćwiczą. Przy kranach na plaży jakaś kobieta się zwyczajnie myje. Ceny w sklepach znacząco różnią się od tego co jest w Polsce, nawet wydaje się, że są większe jak w Nowym Jorku. Kilka parówek 30zł, chleb 16-20zł. Ceny noclegów też nie są za ciekawe, ale prawdę mówiąc żeby spokojnie podróżować w pewnym momencie trzeba wyłączyć pewien system przeliczania na złotówki. Nie jesteśmy u siebie.
Nowe miejsca, nowy kraj to zawsze idzie w parze z nowymi pomysłami i sposobami jej odbycia czy przeżywania, dlatego też postanowiłem, że nie będę na bieżąco wrzucał zdjęć i relacji na fotobloga, tylko skupię się na tym co mam do zrobienia i po powrocie do Polski wrzucę więcej, tak samo więcej będzie do poczytania.
Tym razem w telefonie polska karta SIM, bez kupna lokalnej. Czas odpocząć od Internetu. Czas w ogóle odpocząć, potrzebuję tego.