Warszawa – Izrael – Palestyna – Czechy – Warszawa – Opole – Berlin – Warszawa. Nie ma końca miesiąca, a jeszcze czeka mnie jeden wyjazd, mam nadzieje, że terminowo i z pełnym sukcesem. Tu i tam, a na liczniku 8000km. Z aparatem w plecaku, z telefonem w kieszeni. I tak sobie myślę, patrząc na ten zestaw zdjęć, że życie to nic innego jak milion myśli i rzeczy, wrzuconych do worka, wytrzęsione, wymieszane :) super!
Dziś w Warszawie spadł deszcz.