Pamiętacie oszukany Paryż pod Hangzhou? Jeśli nie zapraszam Was do Tianducheng. Postanowiliśmy, że odwiedzimy kopię angielskiego miasteczka na peryferiach Szanghaju. Wiemy, że w Chinach kopiowanie nie jest niczym nowym. Gdzieś udało mi się przeczytać, że obecnie budowana jest kopia jakiegoś alpejskiego miasteczka bodajże w Austrii, oczywiście bez zgody władz tego miasta, a co tam! Austria tak daleko, tak inaczej. Zafascynowani wsiedliśmy w metro i jedną przesiadką byliśmy już niedaleko Thames Town. Okazało się jednak, że bez podróży autobusem dojście zajęło by nam z 1,5 godziny. Wsiedliśmy w pierwszy lepszy autobus i śledząc mapę na telefonie (CityMaps2Go) udało nam się zbliżyć i zobaczyć osiedle mieszkaniowe zbudowane za bagatela 2,960,000,000 złotych. Jak kto woli 800mln $! Ja osobiście nie wyobrażam sobie ile to jest gotówki, ale robi wrażenie.
Samo miasteczko (osiedle) robi wrażenie. Widać, że mieszka tam dużo ludzi w przeciwieństwie do Tianducheng, oszukanego Paryża. Widać nawet po samochodach, że na biednych nie trafiło. Mieszkańcy mogą poczuć się jak w Anglii. Li mieszka na Oxford Street, a Lu na Elizabeth Queen Street. W wolny dzień mogą coś zjeść w English Restaurant, a wieczorem napić się czegoś w Punk Pub. Nie ukrywam, ale przez chwile poczułem się jak bym nagle w przeciągu minuty przeleciał z 10,000km. Oczywiście wszystko to jest złudne jak sen. Urokliwe budynki, wąskie uliczki, małe mosty i na środku miasteczka kopia kościółka z Bristolu (Christ Church, Clifton Down). Szukaliśmy też pomnika Harrego Pottera (tak się to pisze?), ale się nie udało. Stał za to Churchill.
To co najbardziej rzuciło mi się po oczach to ogromna ilość Par Młodych wykorzystująca klimat i architekturę podczas ich plenerów ślubnych. Nie jest mi to temat obcy, ale nie ukrywam, że w życiu nie widziałem tylu Par Młodych w jednym miejscu! Szczególnie było to widać pod kościołem, ale w tych uliczkach, żeby nie skłamać na każdym kroku i rogu była jakaś Para Młoda. Ciekawie było przyglądać się jak pracują chińscy fotografowie i wydaje mi się, że też mógłbym odnieść sukces na ich rynku. Europejski fotograf który portretuje azjatyckie Pary. To oczywiście wizja, ale kto wie…kilka fotograficznych marzeń mam.