Budapeszt dawno chodził mi po głowie. Boże co nie chodzi mi po głowie! Jednak dopiero teraz udało się zrobić mu małą rewizytę. Pierwszy raz byłem na jedną noc w 1999 roku i pamiętam to miasto jak przez mgłę. Dopiero teraz miałem czas bardziej rozsmakować się w jego klimacie, chociaż wiem, że to za krótko. Myślę, że warto odwidzieć to miasto kiedy dzień będzie dłuższy, a drzewa zielone. To banalne, ale ile daje więcej radości!
To miasto pachnie mi Bałkanami, pachnie mi Sofią czy Bukaresztem (w których nie byłem jeszcze), ale ma coś lekko z poprzednich epok, Ikarusy na ulicach i te przepiękne kamienice, nie wspominając już Dunaju i mostach. Słońce miasta mnie rozpieściło, przez chwilę czułem się jak w domu.
Podpisuje się, ładnie tam :)
A latem, jak drzewa są zielone jeszcze piękniej.
Pozdrawiam ciepło.
Super fotki.
Tak trzymaj.