Strona główna » Bałkany

Tag: Bałkany

Prisztina. Kosowo. Czas zacząć 2024 rok.


Nowy rok 2024.

Pierwsza podróż zagraniczna padła na Kosowo, a właściwie Prisztinę. Styczniowa aura, dosyć dziwna. Kiedy wylądowaliśmy, lecąc z Warszawy przez Wiedeń było iść wiosennie. Potem zaczęło padać, deszcz zamienił się w śnieg, a finalnie temperatura spadła z +12 na -10. Zima.

Samo miasto nie ma za wiele do zaoferowania. Uwierzcie mi. Wydawało mi się, że wizualnie kontrowersyjne było Skopje, które widziałem 7 lat temu i nie jest to tak daleko od Prisztiny, ale stolica Kosowa nie jest miastem ładnym ani ciekawym. Zresztą cieszę się, że tam byłem, spacerowałem i to co zostało w mojej głowie jest totalnie moje.

Zaskakujące na plus są ceny w Prisztinie. Bardzo budżetowo.

Skromny wpis.

Sofia. Stolica Bułgarii.

W wakacje zeszłego roku polecieliśmy z Warszawy do Burgas i dalej udaliśmy się w nasze wakacyjne miasto. Jak zawsze na własną rękę. Chociaż był to szczyt sezonu to muszę powiedzieć, że udało się odpocząć. Ja jednak od zawsze chciałem zobaczyć stolicę Bułgarii czyli Sofię.

Pamiętam jak kilka lat temu oglądałem jakiś program o gościu który badał i pokazywał jak działają kieszonkowcy w Londynie i jeden z wątków tego programu dział się właśnie w Sofii. Miasto to zostało pokazane mało interesująco, co więcej wydawało się, że nic tam nie ma. Mimo wszystko Sofia jako stolica państwa w Europie była wysoko na mojej liście miejsc do zobaczenia.

Bułgaria jest w Unii Europejskiej, ale nie jest jeszcze w Strefie Schengen więc śmiało możecie podróżować tam mając tylko dowód osobisty, ale będziecie musieli odstać swoje w kontroli paszportowej. Jeśli zależy Wam na czasie warto zabrać paszport (chyba, że macie nowy dowód z czypem) by skorzystać z automatycznej odprawy przez maszynę.

Skorzystaliśmy z polskich linii LOT i jak zawsze uważam, że to świetny wybór. Często zdarzają się fajne promocje, a taka fajna cena też powoduje, że człowiek wybiera taką, a nie inna destynację. W roku latam głównie Wizzairem, ale co LOT to LOT ;)

Z ciekawości na mapie narysowałem linię prostą biegnącą z Sofii do Tirany. Ku mojemu zaskoczeniu linia ta przechodzi przez Skopje. To dla mnie jasny komunikat. Zarówno Tirana jak i Skopje pięknie pasuje do Sofii, która należy do tych miejsc, miast które warto zobaczyć (jak każde inne), ale nie jest na tyle interesujące (moje zdanie) by do niej specjalnie wracać. Tranzytem, czemu nie, jednak Sofia w mojej głowie pozostanie z zapachem wiosny, widokiem na góry i ruskimi pomnikami. Niech mówią fotografie.

Mostar


Spędzając czas w Sarajewie wpadliśmy na pomysł by zobaczyć coś więcej. Wybór padł na znany Mostar. Znany ze swojego mostu. Warto się tam wybrać bo trasa kolejowa jest przepiękna. Jedzie się wzdłuż jezior i rzek. Do tego magiczne tunele.

Sam Mostar może nie zrobił na mnie dużego wrażenia, pomijając oczywiście aspekt znany z Sarajewa, czyli dziury po kulach. To ciągle przekuwało moją uwagę. Drugą rzeczą jest ten Stary Most. Jego historia jest ciekawsza jak on sam bo jest tam milion ludzi i ciężko się tam poruszać, a takie rzeczy mnie odrzucają. Sam most został zbudowany w XVI wieku. Jako znak pojednania. 9 listopada 1993 roku został specjalnie zniszczony przez Chorwatów. Dwa lata później podjęto decyzję o odbudowie. Otwarto go w 2004 roku.

Jako jedna z atrakcji tego mostu są kolesie w majtkach, którzy do kaszkietów zbierają kasę. Po zebraniu odpowiedniej sumy obiecują, że skoczą z mostu do wody. Ta jest zimna więc co jakiś czas przychodzi chłopak w piankowym stroju i skacze do wody. Koniec. Serio. Nic więcej. Nic.

Droga powrotna dostarczyła więcej emocji. Mieliśmy w Sarajewie zakupiony bilet w dwie strony. Pod kasą (patrząc na agresywny tłum), dowiedzieliśmy się, że pociągu nie będzie. Fajnie! Okazało się, że podstawili autobus który po przejechaniu wielu kilometrów, zawiózł nas na stację kolejową gdzie czekał pociąg. Taka przygoda.

Miło było wrócić do naszego małego mieszkanka w Sarajewie.