Zapach dymu w powietrzu. Nowe Miasto to jedna z dzielnic Wałbrzycha. Miasta które od dawna chodziło mi po głowie. Zresztą to dobry punkt w drodze do Karkonoszy, które bardzo lubię. Wałbrzych to smutne miasto, może taka pora roku, może to ten dym, a może to ten świąteczny brak żywych dusz na ulicach. Wszystko przytłacza jeszcze katar, który zdecydowanie zabiera mi siłę.
Na południe prowadzi droga przez miasto. Jak w każdym małym czy większym miasteczku. To kawałek tej drogi, którą jechałem w 1997 roku na letni wypoczynek w góry. Tyle zapamiętałem. Gdzieś przy niej stał biały pomnik żołnierza sowieckiego, który białą farbą, aż raził w oczy. Kilkanaście metrów przed pomnikiem (który zresztą był zapowiedzią cmentarza), stał opuszczony szpital dziecięcy. Takich miejsc to miasto ma wiele takich miejsc. Front kamienicy pomalowany na niebiesko, jakieś balony. Coś tu zwyczajnie nie pasuje.
Kiedy samochód zatrzymał się na małym placyku, ze środka było widać obiekt, który swoją formą zawsze mi się podobał. To stary i zrujnowany stadion Górnika Wałbrzych. Który dziś w pewnym sensie cieszy oko, ale też straszy swoją wielkością. Panująca tam cisza tylko potęgowała w mojej głowie to co mogło się tu dziać. Uwielbiam stadiony. Uwielbiam opuszczone stadiony.