Autobus mknie przez całe wybrzeże Morza Martwego. Po jednej stronie morze, po drugiej góry, a potem pustynia. Miejscem docelowym jest punkt, który w żaden sposób nie widnieje na turystycznej mapie Izraela. To mała oaza, która liczy około 100 osób, nad brzegiem samego morza. Tylko, że ten brzeg, należy obedrzeć z romantycznej wizji tego słowa, z jakim mocno się kojarzy. Ta oaza, kilka uliczek, dwa ronda, budynek szkoły, opuszczony hotelik, kilka dziwnych budynków i ogólnie panujący bałagan. Idealne miejsce na spacer.