Strona główna » Ameryka

Tag: Ameryka

Nowy Jork [2]

Nie wiem czy na tym blogu powinienem pisać jakieś rady praktyczne jak pojechać do Nowego Jorku, czy to kogoś interesuje, ale korzystając z tego, że mi się chce to napiszę. Może komuś to się przyda jeśli nie był, a planuje.

Co z wizami?

Od listopada 2019 roku obywatele Polski mogą podróżować do USA bez klasycznych wiz. Od tego czasu Polska została włączona do ruchu bezwizowego. W praktyce to wygląda tak, że wypełnia się wniosek ESTA, płaci się 100 zł (21 USD) i decyzja jest nawet do godzinki.

Ja jestem wykluczony z ruchu bezwizowego ponieważ w 2017 roku byłem w Iranie (polecam moje wpisy z tamtej podróży do Iranu). Moja stara wiza skończyła się w kwietniu 2022 roku więc musiałem udać się do Ambasady USA w Warszawie i osobiście złożyć papiery. Sama rozmowa z konsulem trwała 2 minuty. Wizę dostałem na kolejne 10 lat.

Oczywiście aktualnie żeby wjechać do USA trzeba być zaszczepionym.

Podróż z Polski

Do Nowego Jorku najlepiej polecieć Polskimi Liniami Lotniczymi LOT z Warszawy (lub innego miasta, które jest Wam bliżej). Może LOT nie jest tanią linią, ale warto czasem dołożyć i nie być wleczonym przez całą Europę, szukając przesiadek i tańszych cen. Oczywiście jeśli trafi się promocja (np. 1200-1600 zł) to warto. Zawsze warto płacić mniej ;) za coś co jest drogie, ale nie zawsze się da, nie zawsze zwyczajnie warto. Średnia cena biletu LOTem to 2500-3000 zł.

LOT-em do USA leciałem dwukrotnie i muszę przyznać, że jako klient tanich linii (głównie latam Wizzairem) to lot normalną linią to fajna przygoda. I tu też muszę dodać, że dawno nie leciałem dużym samolotem bo od 6 lat wszystkie podróże były (nawet te dalsze) mniejszymi samolotami i to z przesiadkami.

No i jeszcze Dreamliner 787. To było moje marzenie. Przelecieć się tym samolotem, który jako model stoi u mnie dumnie w pokoju od lat kilku.

Lecąc zatem do Nowego Jorku możemy dotrzeć do dwóch lotnisk. Główne JFK oraz położone w New Jersey lotnisko Newark. W przypadku tego drugiego dojazd jest może nawet szybszy. Można kupić bilet na autobus i pomknąć do centrum Nowego Jorku. Koszt to około 100 zł za osobę. Korzystaliśmy z Coach USA. Już kilka razy miałem okazję korzystać i nie miałem żadnych problemów. Natomiast jeśli chodzi o JFK to z samego lotniska jedzie się specjalnym pociągiem (cena za przejazd 8 USD  w jedną stronę – kiedy to piszę cena dolara to w zaokrągleniu 4.8 zł) do stacji metra.

Pamiętajcie o zakupie ubezpieczenia! To podstawa każdej podróży wakacyjnej, ale tu w USA biorąc pod uwagę koszta związane z medycznymi tematami to jest po prostu obowiązek.

Internet

Oczywistą sprawą jest to, że nie warto korzystać z roamingu, dlatego rozwiązania są dwa:

1) Zakup karty SIM na miejscu
2) Zakup eSIM np. przez aplikację Airalo – co zrobiłem. Koszt za 10 GB na miesiąc to około 120 zł

eSIM mega wygodne bo po wylądowaniu jesteśmy już on-line o ile Wasz telefon obsługuje ;)

Oczywiście można korzystać także z WIFI, którego na mieście jest dużo, jednak bez nawigacji w telefonie może być ciężko się odnaleźć.

Noclegi

Od mojego ostatniego pobytu w USA w 2016 ceny na noclegi bardzo się zmieniły. Warto zatem z dużym wyprzedzeniem szukać sobie miejsca do spania. Myślę, że da się coś znaleźć taniego, ale tanie nie zawsze będzie tym czymś do czego po ciężkim dniu łażenia po mieście będziecie chcieli wracać. Przerabiałem to i mam uraz. Po jednej nocy uciekłem! Nawet napisałem o tym post.

Średnia cena za nocleg (w czasie gdy szukaliśmy nocleg) to była kwota około 300-500 zł za noc. Oczywiście w zależności od potrzeb, przyzwyczajeń i innych udogodnień cena ta może wzrosnąć mocno. Zerkam teraz na ceny noclegów i na tydzień w kwietniu można coś znaleźć za 2000 zł za tydzień (co, gdzie, jak daleko to już inna kwestia).

Nasz nocleg szukaliśmy od razu po zakupie biletów czyli na 5 tygodni przed wylotem, tak więc wydaje mi się, że jest to czas kiedy dużo fajnych miejsc jest już dawno zaklepanych. Nocleg szukaliśmy przez airbnb. I znaleźliśmy (a ile to nerwów, nie lubię szukać noclegów) pokój w typowym domu. 25 min od Times Square w dzielnicy Queens. To był dobry wybór jeśli chodzi o lokalizację.

Mieliśmy spory pokój z wygodnym dużym łóżkiem. W pokoju był zamykany schowek bo wg prawa Nowego Jorku, podczas nieobecności ludzi, pokoje nie mogą być zamykane (nie w hotelu). Przed wyjazdem ogólnie regulamin właściciela budził pewne obawy, ale na miejscu nie było się czym martwić. Na pięć pokoi przypadały dwie łazienki więc nie był to na miejscu jakiś większy problem, no może rano, ale musiałem to jakoś przetrawić w sobie bo ja nie lubię wspólnych łazienek. Nigdy tego nie lubiłem, ale gdy ma się ograniczony budżet, trzeba iść na kompromis(y) co w przypadku podróżowania raczej nie jest dla mnie większym problem.

Licząc zatem 400 zł za noc to musicie mieć na tydzień te fundamentalne 3000 zł.

Transport po mieście

W Nowym Jorku najlepiej podróżuje się transportem publicznym. Metro i autobusy. Świetna sprawa. Dlatego najlepiej wykupić sobie bilet czasowy.

Bilet jednorazowy – 2.75 USD (13 zł)
Bilet na 7 dni – 33 USD (156 zł)

Wyrobienie karty MetroCard – 1 USD

Ceny na miejscu, a jedzenie

Tu można napisać najwięcej. Dziś USA, a w szczególności Nowy Jork to drogie miasto. Dla mnie zawsze wyznacznikiem tego jak jest w danym miejscu, określa cena 0.5 litrowej Coca Coli. W Nowym Jorku (z tego co pamiętam) to koszt około 12-15 zł. Ceny w sklepach spożywczych na Manhattanie to odlot dla polskiego portfela. Dlatego nawet tam nie zaglądaliśmy. Chyba, że z ciekawości.

Obok naszego noclegu mieścił się LIDL (jeden z trzech w Nowym Jorku), który pozwalał nam na spore oszczędności. My jesteśmy gastoignorantami, nie jesteśmy osobami które podróżują by jeść w lokalnych gastolokalach, dlatego też zawsze w tej kwestii mamy spore oszczędności. Minimalna cena za obiad w Nowym Jorku to 10 USD za typowy fastfood z budki czy coś w McDonie. W lokalu to min. wydatek 15 USD.

Jeśli ktoś jest fanem pizzy to w Nowym Jorku (my jesteśmy!) można kupować pizzę na kawałki. Tam jest to bardziej popularne jak u nas. Ceny za kawałek to od 1 USD do 6 USD (dla łatwości liczenia, dolara liczyłem x5). I tu ciekawostka bo czasem dwa lokale oddalone od siebie o kilka metrów oferowały różne ceny. Za dwa kawałki pizzy serowej i puszkę Coli płaciło się 3 USD, za ten sam zestaw przecznicę dalej…13 USD :D

Więc o cenach w knajpach nie napiszę Wam nic bo to nie moja bajka. Jestem z tych co wolą kupić w LIDLU zestaw do zrobienia dania włoskiego, zjedzenia śniadania w domu i ruszenia na miasto. Można pić wodę z kranu albo kupić baniak z wodą za 5 zł i uzupełniać butelkę albo wydać prawie 15 zł za 1.5 litrową butelkę w centrum miasta. Bułka w LIDLu to koszt 1 USD, ale w promocji dwie bagietki są już za 2 USD. Chleb z dykty po blisko 3 USD.

Warto szukać, kto szuka ten oszczędności znajdzie. Ciekawym sklepem jest Trader Joe’s (droższy jak LIDL) albo cenowy hicior Dollar Tree gdzie 90% towarów można kupić a 7 zł (1.25 USD). Tu można serio kupić ogrom rzeczy i nie wydać miliarda dolarów.

Im dalej od centrum tym ceny spadają. Oczywiście nie zapomnijcie w większości miejsc w Nowym Jorku doliczyć podatku (tax), który wynosi chyba 6%.

Ceny innych rzeczy w Nowym Jorku są bardzo wysokie. Trzeba być tego świadomym planując wyjazd. I uważam, że wiele cen jest z dupy, te same rzeczy można kupić w Polsce i nie przepłacać.

Najpopularniejsza atrakcja (tak myślę) czyli Statua Wolności to koszt wyprawą promową kosztuje 113 zł, a płynąc promem z Nowego Jorku na Staten Island wydamy 0 zł :) a widok jest mega! No i jeśli ktoś chciałby zobaczyć Nowy Jork z góry z Top Of The Rock, koszt wjazdu windą to 189 zł, a jeśli chcemy to zrobić w czasie gdy jest zachód słońca musimy dorzucić do tego kolejne 48 zł. Cena wysoka, ale warto.

Jak pisałem wyżej, szukajcie a znajdziecie. Ta sama pamiątka może kosztować w innym miejscu nawet o 200% mniej :)

Co zwiedzać?

Tutaj nie będę o tym pisał bo ten blog to nie przewodnik. Trzeba zwiedzać to co uważa się, że jest bliskie naszemu sercu.

Tęskni mi się


Tęskni mi się z Nowym Jorkiem.

W mojej głowie to miasto jest jak jakaś mityczna kraina, która istnieje tylko w filmach, serialach i w moich wspomnieniach. Mam fotografie, bilety, drobne artefakty, które mówią mi, że kiedyś tam byłem. I chociaż mija już 4 rok od ostatniego mojego pobytu w USA to jest już takie poczucie oddalenia i mistycyzmu. Dosłownie. Jak jakiś religijny obrzęd, przejścia ze świata realnego do świata jak ze snu. Poniekąd jestem w stanie to wytłumaczyć sobie, że przecież jestem karmiony obrazami od małego dziecka i istnieje w mojej duszy głód miejsc, rzeczy, chwil, które silnie związane są ze światem zachodnim, a w szczególności z tym amerykańskim światem.

W 2012 roku, ktoś pokazał mi teledysk Lany Del Ray, który uważał za mało interesujący, odbiegający od mojego gustu. Dziś płyta Born To Die, jest tak silnie związana z moimi wspomnieniami (co zresztą muzyka robi świetnie), że lubię do niej wracać. Ulice Nowego Jorku, pełne żaru, tłumu, miejsc, wszystkiego, od razu stają mi przed oczami gdy tylko słyszę jakiś utwór. Kilka miesięcy później, po powrocie z USA, słuchałem tej płyty podczas rosyjskiej mroźnej zimy i to już nie było to. Nie da się podróżować z muzyką, która podróżowała z nami w zupełnie innym miejscu, tak znacząco innym. W Rosji namiętnie słuchałem innej płyty. Dokładnie to White Lies – To Lose My Life, w szczególności jeden utwór, który pachnie tak mocno gdy za oknem spada temperatura i śnieg. To Farewell to the Fairground, który stał się inspiracją do odbycia właśnie tamtej podróży do Rosji bo teledysk ten był realizowany w Niklu (koło Murmańska) i okolicach. No więc czego innego można było wtedy słuchać? Bajmu?

Tęskni mi się za Nowym Jorkiem, który jeszcze chwilę temu był na wyciągnięcie ręki. Dziś na chwilę już taki nie jest.

I got that summertime, summertime sadness
Su-su-summertime, summertime sadness
Got that summertime, summertime sadness
Oh, oh oh

Podczas ostatniego pobytu w Nowym Jorku byłem sam. Z tego co pamiętam podczas wyboru tematu pracy dyplomowej w łódzkiej szkole filmowej, zastanawiałem się nad podjęciem tematu, który opowiadałby o samotności w podróży. Nic z tego nie wyszło i właśnie ta Rosja z początku 2013 stała się tematem mojej fotograficznej pracy.

Myślę, że w tym roku nie uda się wrócić do Nowego Jorku, chociaż bardzo bym chciał.