Kiedy rok temu opuszczałem Moskwę czułem radość. Wynikało to ze zmęczenia i długiej podróży. Kiedy pod koniec zeszłego roku opuszczałem Bangkok też czułem radość. Ogromna wilgotność i upał zrobiły swoje. Kiedy pierwszy raz opuszczałem Nowy Jork czułem smutek. To miasto jest szalenie hipnotyzujące. Nie sposób w trzy godziny poczuć tego co przez lata wytwarzało się w tej szerokości geograficznej. Kiedy dziś w nocy polskiego czasu samolot oderwał swoje koła z New Jersey poczułem smak iście słodko-gorzki. Nowy Jork, Nowy Jork…Warszawa…
Ostatnia fotografia to mój hołd dla wszystkich Polaków przebywających zagranico. Służbowo, turystycznie, nielegalnie i z miłości. Polska mistrzem Polski!