Strona główna » Cześć Greenpoint!

Cześć Greenpoint!

4877487348744875487648784879488048814882488348844885Wychylam głowę z szatańsko gorącej stacji metra. Pierwsze co widzę to kiosk, typowy jak na Nowy Jork. Gazety, papierosy, wszystko. Wśród tego wszystkiego kartka po polsku: Zakupione czasopisma nie podlegają zwrotowi. Obok trzech gości. Czuć od nich polską woń pijacką. O czymś bełkoczą. Nie mam czasu ich podsłuchiwać. Za plecami polska karczma. Ktoś mnie mija, mówi po polsku. Jestem na Greenpoincie (czy jak kto woli Little Poland). Polskiej dzielnicy w Nowym Jorku, chociaż nie wiadomo jak długo. Ceny nieruchomości (wynajmu) rosną w szybkim tempie. Manhattan chce zjeść Greenpoint, który leży bardzo blisko serca Nowego Jorku. Na końcu ulicy Greenpoint Ave mały park. Taki chciałbym mieć pod domem. East River i Manhattan w zasięgu wzroku.

Do ręki biorę Super Express, wydanie amerykańskie. Trochę informacji lokalnych, które zresztą wydaję się najciekawsze i szambo z Polski. Kraby. Klan. Dom Kory. Niecały 1$. Biorę. Będę miał co czytać w metrze. Kolorowa fasada, pełna flag, szalików, naklejek i małych kartek z różnymi informacjami. Tego się spodziewałem. Po pierwsze ilość świadczy o zbliżającej się Paradzie Pułaskiego za 11 dni oraz prawicowe przekazy, walka z PO zza oceanu. W głębi księgarnia i polskie gazety. Ilość polskości na centymetra kwadratowy przekracza tu wszelakie dopuszczalne normy. Znów na ulicy. Zakład fryzjerski. Pod nim stoi starszy facet, trzyma się balkonika. Wygląda na zniszczonego. Nagle otwiera usta i mówi: how much money, ta fryzura? Jestem już za rogiem. Dwoje Polaków rozmawia na przystanku autobusowym. Po drugiej stronie ulicy sklep z szyldem „Biedronki”, którą dawno już nie jest. Cała fasada tego spożywczaka wypełniona jest butelkami polskiej wody. Cena? 1$ + TAX.

Przypominają mi się sceny z filmu „Szczęśliwego Nowego Jorku” i jest mi tu dziwnie dobrze. W kieszeni polski szmatławiec, ciastko, coś do picia. Pierwszy raz znalazłem się w takiej dzielnicy, zawsze chciałem tu przyjechać. Gdybym miał tu dłużej posiedzieć mógłbym tu się zatrzymać.

Cześć Greenpoint! Miło było Cie w końcu poznać!

2 comments

  1. czule says:

    zupelnie inny swiat: polski, a jednoczesnie jakby zupelnie niepolski. troche z rodzaju „wies tanczy i spiewa”, choc w pozytywnym tego slowa wrazeniu. Jackowo w Chicago wygladalo podobnie ;)

    ps. wreszcie aktywny link do strony glownej, super!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *