Z wielką radością wróciłem do Nowego Jorku. Ostatni raz byłem tu 6 lat temu, dziś jest to moja czwarta wizyta w tym wielkim mieście. Od ostatniego pobytu wiele razy w mojej pamięci przywoływałem to jak samotnie spacerowałem i fotografowałem to miasto. Im coś dłużej wisi w naszej głowie tym staje się czasem bardziej mistyczne. Nie wiem dlaczego, ale może właśnie USA ma to do siebie, że jest w naszej podświadomości. Amerykańska kultura wpajana nam od małego, filmy, seriale, bajki. I tak okazuje się, że te miejsca i detale są nam dziwnie znajome. I to przyciąga, chociaż Amerykanie mówią, że Nowy Jork to nie prawdziwa Ameryka. Coś w tym jest.
Będąc tutaj w 2016 roku bardzo żałowałem, że nie zabrałem ze sobą mojego Fuji (miałem wtedy X100T). Dziś nadrobiłem to i jest ze mną aparat który idealnie sprawdza się w wąskich uliczkach, który sprawia że fotografowanie to czysta przyjemność.
Super klimat. Świetne zdjęcia! Nie wiem dlaczego, ale najdłużej wpatrywałem się w ten żółto-czarny peron… Jest w tym zdjęciu coś perfekcyjnego :)