Strona główna » Książka

Tag: Książka

Książki i seriale

Wojciech Chmielarz – Farma lalek to historia która dzieje się w Kowarach, moim ulubionym mieście w Karkonoszach. Świetny kryminał!

Ten rok zaczął się ciekawie bo postanowiłem nadrobić kilka małych zaległości. Bez bicia przyznam się, że w poprzednim roku kilka książek chciałem przeczytać, ale jakoś nie było czasu i chęci. Od zawsze uwielbiałem proces zakupu, ale nie zawsze zakup książki był równoznaczny z jej przeczytaniem. Na półce mam kilka takich tytułów i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się je przeczytać np. Archipelag Gułag. Czasem też pewne książki kuszą duetem autor-tytuł (a nawet i okładką!), ale nie idzie jednak przebrnąć dalej niże jeden, dwa rozdziały. Zawsze wtedy jest mi dziwnie smutno. Nie ma chemii.

Postanowiłem też obejrzeć kilka filmów z kategorii miłość-tvn-karolak i muszę powiedzieć, że kilka momentów było wartych uwagi. Filmy lekkie, dobre przy pracy, gdzie nawet jeśli ucieknie kilka scen nic złego się nie stanie. Do tego kilka seriali także nadrobiłem. Fargo 3, Punisher, Stranger Things 2, a także…Dark. To ostatnie jest przedobre. Uwielbiam wszystkie dzieła w których podróżuje się w czasie. Chcę więcej! Teraz oglądam na Netflixie Modliszkę, a potem będzie czas na Czarne Lustro i inne.

Skromnie też napisze, że rozpocząłem pracę nad moim pierwszym opowiadaniem. Liczę, że niebawem uda mi się je ukończyć. Pisanie jest piękne, ale zapewne wyjdzie to jakoś pokracznie, a może nawet śmiesznie. Są tu jacyś chętni by je przeczytać jak będzie ukończone?

Na zdjęciu jedna z dwóch książek, które udało mi się już przeczytać. Mam już następne do pochłonięcia, a mój kalendarz uświadamia mi, że będzie na to czas. Jupi!

Homesick – Nabrdalik

Homesick - Maciek Nabrdalik
Homesick - Maciek Nabrdalik
Homesick - Maciek Nabrdalik
Homesick - Maciek Nabrdalik
Homesick - Maciek Nabrdalik
Homesick - Maciek Nabrdalik
Homesick - Maciek Nabrdalik
Homesick - Maciek Nabrdalik
Homesick - Maciek Nabrdalik
Jakiś czas temu dowiedziałem się, że Maciek zbiera fundusze na wypuszczenie (czy to dobre słowo?) własnego albumu. Temat magiczny. Zamknięta Zona Czarnobylska. Temat który jedynie powąchałem z daleka. W takim wypadku nie mogłem siedzieć bezczynnie i na tyle ile mogłem, pomogłem.

Kilka dni temu w mojej skrzynce pojawiła się czerwona, gruba koperta, a w niej album (który w sumie jest niczym zapisany fotografiami notes) oraz mapę Prypeci w języku polskim. Idealna mieszanka. Wróciły wspomnienia, obrazy błyskały jak pioruny. Przez kilka, a może nawet kilkanaście miesięcy po mojej szalenie krótkiej (w porównaniu do tego co zrobił Maciek) wizycie w ZZC (Zamkniętej Zonie Czarnobylskiej), miałem mocne sny. Powracałem w nich nagminne do tych samych miejsc z których wyruszałem odkrywać Prypeć. Ta granica między światem normalnym, a skażonym była szalenie cienka. Namacalna. Brutalna. W tych sennych podróżach wracał koszmar mojej prawdziwej wizyty. Czas. Jego było zbyt mało. I te bieganie. Tak też miałem w tych snach.

Nie jestem żadnym krytykiem, kimkolwiek od drążenia fotograficznych prac, ale to w jaki sposób pokazany jest ten świat, powoduje że czysto zazdroszczę i uświadamiam sobie, że do pewnych rzeczy zwyczajnie nie dojrzałem.

www.nabrdalik.com

 

Długa droga do domu

Korea Północna | Długa Droga Do Domu | Robert DanielukGeneralnie tematyka związana z dalekim wschodem należy do tych rzeczy, którym lubię poświęcać swój czas i głowę. Jakiś czas temu w moje ręce wpadła kolejna książka o Korei Północnej. Nie ukrywam, ale na mojej liście miejsc do zwiedzenia jest absolutnym numerem jeden. Obecnie słabo osiągalnym z różnych powodów. “Długa droga do domu” to w skrócie wspomnienia mieszkańca Korei Północnej, który z bardzo wysokiego stanowiska spada na sam dół. Chociaż jest to dół nie do opisania. Trafia do najgorszego Obozu Pracy w Korei Północnej, z którego przeniesiony zostaje do innego, lżejszego. Z tego ostatniego ucieka. To nie jest zwykły obóz koncentracyjny, a miejsce z którego zwyczajnie nie da się uciec, nie mówiąc o przeżyciu.

Kiedy wspominamy to co działo się podczas II Wojny Światowej i niemiecki obóz w Oświęcimiu to trzeba pamiętać, że akcja tych wspomnień to rok 2000, a obozy pracy nadal działają w Korei Północnej. Główny bohater zabiera nas w podróż po swoim życiu i przeżyciach w tych miejscach o których nawet mi ciężko sobie wyobrazić – istnieniu.

Ten kraj bardzo mnie fascynuje. Przecież wiosną 2011 roku byłem 200km od granicy z Koreą i z żalem muszę przyznać, że plan dotarcia nad jej granicę nie powiódł się. Lecąc samolotem miałem jakieś banalne wizje, że gdzieś z okna Tupolewa 204 będzie widać Koreę. Niestety.  Kilka dni później odwiedziłem biuro podróży w Pekinie, które świadczyło usługi związane z podróżą do KRLD (Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna). Będąc w małym parku nad brzegiem oceanu we Władywostoku, patrzyłem na białe krawężniki i małe drzewka. Światło było tam tak znacząco inne jak w Warszawie. Pomyślałem sobie, że ten obraz pasuje mi jak ulał do dokumentów o KRLD. Człowiek w swojej głowie tworzy jakieś wizje, zestawy obrazów wyimaginowanych, podpartych tym co widział. Chodzi tu głównie o fakt, że kiedy coś się zobaczy na żywo to coś się zatraca, ale niekoniecznie. W moich snach regularnie wracam do najbardziej magicznego miasta jakie miałem okazję zobaczyć. Prypeć koło Czarnobyla. Lubię te sny, chociaż rano po przebudzeniu odczuwam pewne rozczarowanie. W aparacie fotografii brak, które powstały podczas sennych podróży, powrotów.

Zawsze fascynuje to czego nie znamy, a kraj ten wydaje mi się taką zagadką, że chciałbym tam kiedyś pojechać. Rozum zaraz weryfikuje czym jest ten kraj i co tam się dzieje i nadal numer jeden odkładany jest na kiedyś. W chwili kiedy przeczytałem ostatnie zdanie tej książki, musiałem odczekać by wrócić do naszej szerokości i wysokości geograficznej.

Polecam ją każdemu bo czasem warto spojrzeć na swoje życie z zupełnie innej perspektywy i docenić to co się ma, co niby wydaje się nudną codziennością to jednak. Tak jak jadąc kiedyś samochodem w nocy zabrałem autostopowiczkę, coś czego nie robię. Chwilę przed tym impulsem do zatrzymania, rozmawiając z samym sobą zastanawiałem się nad swoim życiem. Pytania: jak jest, jakie jest, czy jest dobre? Kiedy przez 60km moja towarzyszka podróży streściła mi czym się zajmuje, jak wygląda jej życie i jak spadła na dno, postawiłem się do pionu, ciesząc się z każdej najmniejszej rzeczy. To i dla mnie była długa droga do domu.

Fotografię po lewej zrobiłem w grudniu 2011. Jest to napis na budynku Ambasady KRLD w Warszawie. Wiosną tego roku już go nie widziałem.