Dobra rada przed podróżą do Portugalii i jej dwóch najbardziej znanych miejsc. Warto popracować nad dobrą formą i warto zadbać o dobre, wygodne, sprawdzone buty. Jeśli wydaje Wam się, że chodzenie po kawę do biurowego ekspresu to budowanie formy, jesteście w błędzie. Przyznam się bez bicia, że kiedy zaczyna się zima to mój spadek jest widoczny. To zwyczajnie przez to, że w moim życiu pojawia się trochę więcej wolnego czasu, chociaż ta zima jest wyjątkowo mocno zabiegana, a wolny czas spędzam przy komputerze. Większość pracy każdego fotografa to komputer. W mojej pracowni mam świetne krzesło, które dba o moją wygodę i zdrowie, więc jeśli pracujecie dużo to warto wydać więcej jak 1000zł na siedzisko. No dobra, co by nie zalewać Was rzeczami o których dużo wiecie, wracamy do Porto, wygodnych butów i siłą w nogach.
Ten dzień był bardzo aktywny, ogromna siła i chęć poznania miasta, zaprowadziła nas na sam szczyt wieży kościoła Igreja e Torre dos Clérigos. Warto tam wejść (bilet wstępu to 4€) i zobaczyć całe miasto z góry. Widok robi wrażenie, a wyobraźnia pracuje. Jeśli macie klaustrofobię, to pewne odcinki mogą być problematyczne, szczególnie przez wąskie schodki. Cel uświęca środki, jak zawsze, a dzięki temu możecie zobaczyć jakie elementy miejskiego krajobrazu będą waszym następnym krokiem. Warto dostać się nad brzeg rzeki Duero przez ciekawą dzielnicę Riberia, którą też warto zobaczyć z przeciwległego brzegu. Tu można dostać się wspomnianym mostem Ludwika I, który podczas naszej podróży był punktem odniesienia i byliśmy tam codziennie.
Podczas pobytu towarzyszyła mi muzyka, oczywiście fado. Narzuciłem sobie odgórnie kilka płyt, by wczuć się w klimat wąskich uliczek, stromych podejść, zapachu wina i dźwięku tramwajowych kół na zakrętach. Szczególnie trafiła do mnie płyta Anny Marii Jopek – Sobremesa, która także towarzyszmy mi podczas wpisów z Porto.
Porto jest szalenie fotogeniczne i za to je bardzo polubiłem!