Miasto nocą jest trochę jak pod kołdrą w naszym własnym łóżku. Jest ciepło, przytulnie i cholernie pusto z odrobiną jakiejś tajemnicy. W moim wypadku chodzi głownie o niewiedzę snu. Każdej nocy śnię, tylko kilka obrazków nad ranem pamiętam. Dziś pociąg, nieznane dworce i zwrotnice. Zasnąłem o 3-ciej w nocy.
Korzystając z tego, że dzisiejszy dzień mam na własne myśli, wybrałem się nad Wisłę z przekonaniem, że w końcu uda mi się zrobić szkic mojej pracy magisterskiej, rzecz jasna o tym co ostatnio (może zawsze) mam w torbie, notatnik i aparat. Te dwie rzeczy są tak ważne, że ciężko mi bez nich wyjść z domu. Siedziałem na drewnianych paletach i zwyzczajnie cieszyłem się tym co widzę. Wyjście z domu niekoniecznie dało tyle ile bym chciał, ale i tak było bardzo przyjemnie.
Tylko nadal jakoś przeraża mnie widok ludzi kąpiących się w Wiśle…
Wisła i jakiś most się załapał ;)
A szczególnie już kąpanie się w Wiśle w Warszawie. Też tego nie kumam i sam nie potrafiłbym się zmusić.